Dorota Terakowska to autorka, która w swoich
powieściach zmusza czytelnika do
głębokich przemyśleń.. Głównymi bohaterami jej tekstów zawsze są Dzieci. Świat najmłodszych jest
fascynujący i dla wielu dorosłych niezrozumiały. Pani Dorota świetnie porusza
się w tym świecie, odnajduje ścieżki, którymi podążają dzieci w swoim młodym
jeszcze życiu, z na motywy jakimi kierują się młodzi ludzie w swoich wyborach,
czego tak naprawdę potrzebują by być szczęśliwymi. Jak im pomóc przygotować się
do dorosłości.
Dzisiaj polecam Moim Czytelnikom książkę, która zrobiła na
mnie ogromne wrażenie.
Jej tytuł to "Poczwarka"
Nie chcę nawet w skrócie opisywać fabuły, żeby sam czytelnik
mógł zagłębić się w świat dziecka jakiego ...... przekonajcie się czytając tą
właśnie pozycję Doroty Terakowskiej.
Jestem pewna, że po tej lekturze będziecie sięgać po kolejne
tytuły tej autorki, o których napiszę wkrótce
Recenzja tej właśnie książki uczennicy z I LO w Świdniku
Dar Pana”
Można by rzec: książka dla ludzi o mocnych nerwach, pełna
przerażających opisów i sytuacji. Tyle tylko, że to nie żaden kryminał...
Szczerze mogę powiedzieć, że ta powieść bardzo na mnie
wpłynęła. Jak? Raczej pozytywnie. Zrozumiałam, że życie nie jest prostym
schematem, który każdy z nas po kolei wykonuje: narodziny, szkoła, dojrzewanie,
dorosłość, praca i śmierć. Nie! Mamy wpływ na to, co się wydarzy. Tak wiele
może się zmienić... jeśli tylko na to pozwolimy.
Książka Doroty Terakowskiej podzielona jest na „dni”. Młode
małżeństwo – Adam i Ewa – mają wszystko zaplanowane: wspólny dom, życie,
dziecko. Ma być ono doskonałą genetyczną „mieszanką” obojga. Jeszcze przed
narodzinami planują jego karierę zawodową, gdzie będzie się uczyło, studiowało,
co osiągnie. Nagle wszystko się im rozlatuje. Szara rzeczywistość uderza w nich
jak piorun. Rodzi się „poczwarka” – córeczka... nie, córka z zespołem downa.
Początkowo chcą zostawić dziecko w szpitalu. Ewa jednak postanawia zająć się
nią, zaopiekować, wychować. Wszyscy troje mieszkają w jednym domu, ale każde w
oddzielnym świecie. Adam nie zaakceptował decyzji żony i więcej czasu poświęca
pracy. Ona uczy się, jak żyć z własnym dzieckiem i choć czasem przeżywa bardzo
trudne chwile, nie poddaje się. Ich córka, nazywana Myszką, poznaje trudy
„bycia” wśród ludzi.
„Poczwarka” – jak czasem mówiono o dziewczynce – to powieść
bardzo trudna, aczkolwiek wartościowa. Pokazuje jak niepewne i niezmierzone są
plany boskie. Dlaczego właśnie ta idealna rodzina została tak dotkliwie
doświadczona? Czy, aby zrozumieć swój życiowy cel musi nami coś dogłębnie
wstrząsnąć? Po przeczytaniu tej lektury zmieniłam mój pogląd o ludziach, którzy
są chorzy na DS. Oni też myślą i czują, ale na swój sposób. A wyśmiewanie kogoś
tylko dlatego, że jest inny, świadczy o braku szacunku i zwykłej ludzkiej
przyzwoitości.
Z pewnością autorka książki jest człowiekiem bardzo
wrażliwym i dobrym. Trzeba było przecież niebywałego uczucia i subtelności, by
w tak piękny i delikatny sposób opisać jakże trudny, myślę, dla każdego temat.
Lektura ta emanuje dobrocią i cierpliwością. Wytwarza jakąś nieodgadnioną dla
mnie siłę, która napawa serce skromnością i zrozumieniem. I mimo iż z początku
można nieco się przerazić, warto doczytać tę książkę do końca. Daje ona wiele
do myślenia, a napisana jest prostym i zrozumiałym dla czytelnika językiem. Nie
występują w niej żadne ilustracje, ale tekst pobudza naszą fantazję. Barwne
opisy świata widzianego oczyma wyobraźni Myszki są niezwykle przekonujące.
Sądzę, że po książkę Doroty Terakowskiej „Poczwarka”
powinien sięgnąć każdy. Każdy kto czuje, że jego życie jest bez sensu, kto nie
potrafi zrozumieć świata, kto pragnie coś zmienić. Zapewniam, że po
przeczytaniu tej powieści wszystko wydaje się o wiele prostsze i piękniejsze.
Nasze codzienne problemy maleją do rozmiarów ziarnka piasku.
Nie warto jest chyba przewidywać przyszłości. Mieć
zaplanowany każdy dzień, aż do... Może ono potoczyć się zupełnie inaczej niż
przypuszczamy...
Jakim paradoksem jest to, że osoby z downem nie mają czegoś
„za mało” – wprost przeciwnie – one posiadają o jeden chromosom za dużo, przez
co są inne, bogatsze o wewnętrzne przeżycia. Ileż taki biologiczny „naddatek”
zmienia w życiu tej osoby i jej rodziny!
Dzieci chore na DS nazywane są według Doroty Terakowskiej
„Darami Pana”. Dlaczego? Może Bóg daruje je wybranym przez siebie rodzinom...
Może lepiej porozumiewają się z Nim... Może czują Jego obecność i miłość
częściej niż inni ludzie...
Magdalena Gładysz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz